Lubieżny telepata

Wydawnictwo:
Data publikacji:
2010
Język:
polski
Liczba stron:
115
ISBN:
9788361184911

Lista linków

Tylko zalogowani użytkownicy mają dostęp do linków.

Zaloguj sięZałóż konto
Legimi PL

'Lubieżny telepata. Fantastyczne opowiadania o lekkim zabarwieniu erotyczym', to zbiór tekstów, w których główne miejsce zajmuje utwór pt. 'Lubieżny telepata' to nic innego jak zapowiedź moich powieści, gdyż każdy z utworów zawartych w tym zbiorze ma swoją kontynuację prozatorską. W najbliższym okresie ukaże się powieść pt.: 'Lep na muchy', potem 'Arkadia twój sen' i 'Awatara smoka' itd. Moją twórczość ma podwójne dno, wątki erotyczne są zachętą dla czytelnika, dla którego mam miłą niespodziankę w formie podtekstów metafizycznych dających pretekst do głębszych przemyśleń. Jedno mogę obiecać: moja twórczość nie daje się tak łatwo zapomnieć, a jej dobre przesłania zostawiają ślad w podświadomości.

Fragment:

Promet szedł ulicą i usiłował sobie przypomnieć sen, który przerwał głos: - Przestań jęczeć! Nawet, jak śpisz świnisz jak świnia! Ty świnio! Włączył radio i słuchał wiadomości, które sączyły się z kolczyków. Głośniki w kształcie przeróżnych klipsów stały się ostatnio bardzo modne. - W dobie przeludnienia, nowych wirusów i kataklizmów przyrody musimy się liczyć z tym, że nasza cywilizacja stoczy się do epoki kamienia łupanego. Powstał projekt, w którym wybrańcy uśpieni w hibernacji przeczekają złe czasy na orbicie planety. Instytut Czas i Przestrzeń proponuje test selekcyjny dla tych, którzy chcą być pasażerami promu kosmicznego. W dniu dzisiejszym instytut ogłasza nabór w specjalności psycholog. Chcemy wybrać najlepszych. Potrzebujemy ludzi zdrowych genetycznie, sprawnych fizycznie i psychicznie. Zapraszamy na badania i test psychofizyczny, w którym sprawdzimy wasze predyspozycje. Promet słuchał bezwiednie i nagle stanął jak wryty. Znalazł się przed strzelistym budynkiem Instytutu Czas i Przestrzeń, który wyrastał przed nim niczym konar i ginął u szczytu połknięty przez smog miasta. - A może by tak spróbować, jestem przecież bezrobotnym psychologiem, dzieci brak, oszczędności brak. Mam tylko żonę zazdrosną jak cholera. Nawet moje sny podlegają ocenzurowaniu. Nic mnie tu nie trzyma, zupełnie nic. Wszedł do instytutu i zgłosił się na test psychofizyczny. Po badaniach, które przeprowadzało szereg specjalistów, podzielono go do pierwszej grupy. Okazało się, że budynek niczym góra lodowa ma nad powierzchnią tylko fragment całości i skrywa w głębinach dziesiątki poziomów. Podali mu jakieś formularze, które podpisał bez czytania i wraz z grupą kandydatów wszedł do windy. Po otwarciu drzwi ukazało się jasne pomieszczenie. Światło wychodziło ze ścian, sufitu i podłogi. Pośrodku stał okrągły pulpit, a wokół niego umieszczono fotele w kształcie wrzecion, gdzie spoczywały rozpięte kombinezony. W pierwszej chwili nie zauważył karłowatego człowieczka, którego duża głowa wystawała znad pulpitu. Dopiero jego głos obrócił jak na komendę wszystkie twarze w kierunku, skąd dochodził. To był jeden z mutantów, człowiek o zdolnościach parapsychicznych. Telepata gestem dłoni zaprosił kandydatów do środka i polecił: - Proszę rozebrać się do bielizny i zająć hipnowirtuatory. Promet szybko zdjął ubranie, powiesił je w szafce, jakie można spotkać na basenie i wybrał ósme miejsce. Poczuł się nieswojo, gdyż z wnętrza dziwnego ubioru wychodziły przewody z końcówkami nieznanego przeznaczenia, które nie wątpliwie miały się do czegoś podłączyć. Obok niego zajęła miejsce długonoga piękność i właśnie wkładała biodra uwięzione w koronkowych majteczkach do kombinezonu numer siedem. Ależ przyjemnie siada, pomyślał Promet i jak zwykle w takich wypadkach do świadomości wcisnęła się myśl. Całe szczęście, że żona nie widzi, jak na nią patrzę. Dostałbym przez łeb torebką i długi wyrok w postaci upierdliwego monologu jak to zmarnowała sobie najpiękniejsze lata w towarzystwie bezrobotnego nieudacznika, ciamajdy życiowego. - Jak kokoszka na grzędzie - wyszeptał i uśmiechnął się na wskutek wyobrażeń, które mimowolnie wpełzły w umysł i przyjęły wyuzdaną formę. - Ej kokoszko, co się tak kokosisz? Szukasz jajek? Przecież są tutaj. O tu, między moimi nogami. Możesz sobie wysiadywać do woli? Kobieta wyczuła jego wzrok i spojrzała wyzywająco na sąsiada. Była mulatką o delikatnych rysach. Promet chcąc rozluźnić napiętą sytuację wywołaną bezczelnym wpatrywaniem się w obiekt pożądania zagadnął: - Wygląda na to, że przeżyjemy coś ciekawego. Mam nadzieję, że będzie przyjemnie. - Chciał, jak to miał w zwyczaju, zagadną

Książki które Cię zainteresują:

Nasi użytkownicy czytali również: